Najpierw zacząłbym dzień w miejscu, które zawsze chciałem zobaczyć – może gdzieś na Islandii przy gejzerach o wschodzie słońca, albo w Kioto w sezonie kwitnącej wiśni. Potem – skok ze spadochronem! Musi być coś szalonego, co daje kopa życia.
Następnie – spotkania z ludźmi, których podziwiam – wyobraź sobie krótką kawę z Davidem Attenborough albo jam session z Lenny Kravitzem. 😄 Albo nawet po prostu szczera rozmowa z kimś, kto miał wpływ na moje "życie".
Potem bym coś stworzył – może napisał piosenkę, wiersz, a może wygłosił inspirującą mowę na scenie. Coś, co zostawi ślad.
I zakończyłbym ten dzień z osobami, które kocham – przy wspólnym ognisku, śmiejąc się, wspominając, i wiedząc, że było warto.