Skocz do zawartości
Cthulhu2

Stanowcze NIE! legalizacji marihuany :)

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Guest

Oby oby. Ogólnie przydałoby się społeczeństwu przeszkolenie z zakresu obsługi broni palnej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Gość Guest

Wydaje mi się, że nie legalne lepiej smakuje. Nie jestem za legalizacją. Sam paliłem, wciągałem jeszcze ponad rok temu, ale udało mi się z tym skończyć. Uzależnienie narkotykowe to jedno wielkie więzienie, podobnie jak wszystkie. Zamykasz się w klatce z której szansa na wyjście jest bardzo niska gdy nikt nie poda Ci pomocnej ręki z zewnątrz, ponieważ samą silną wolą będzie problem z tego wyjść. Mi się udało po kilku latach brania, lecz nie mogę tego samego powiedzieć o kolegach, których miałem. Piszę "miałem", ponieważ nie biorąc już ich nie mam. Zostaliśmy odcięci jak pępowina. Łączyło nas w największej skali uzależnienie i mogę nazwać, że byli to koledzy do ćpania. Nie mogę także powiedzieć, że byli zawsze tylko i wyłącznie do tego. Gdy chodziłem jeszcze do podstawówki to trzymałem się z nimi bez tego, przez trochę gimnazjum także, ale już dalsza część życia nie obeszła się bez tego. Nie jeden kto pali bądź cokolwiek powie, że pali bo lubi i nie widzi w tym nic złego. Dopiero po czasie stwierdzi, że nie umie już żyć bez odurzania się bądź czegoś innego. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Mnie najbardziej irytuje jak ci co jarają bronią się tekstami i ripostują, odnosząc się do alkoholu i do osób które go spożywają. Jeśli osoba powie, alkohol był XX czasu w życiu człowieka, od najstarszych dziejów.. to taki ćpunek od razu wyjedzie z tekstem "A marihuana była o X czasu dłużej!". Takie głupie prześciganie się, ale gdy takie coś słyszę. To znaczy, że osoba z którą "próbuje" toczyć dyskusję.. jest pusta jak bęben.  Chociaż, nie mogę być też całkiem przeciwny ich twierdzeniu. Ponieważ argument, że alkohol wyniszcza organizm jest prawdziwy, ale tylko po długim i intensywnym spożywaniu.

 

 

 

Nie raz już w życiu spotkałem starszych ludzi, którzy byli uzależnieni od alkoholu i po prostu musieli sobie codziennie dziabnąć kilka piw lub wódki. Ale po dłużej rozmowie.. okazywało się, że byli to profesorowie.. Znajdowały się także, takie osoby które wykładały w szkołach.. Pod ich kątem mogę powiedzieć tylko tyle, że pomimo tego, że doprowadzili się do takiego stanu fizycznego i moralnego. To ich wiedza i mądrość nie zostały zaćmione.. Nadal można z nimi przeprowadzić bardzo ciekawą rozmowę, wiele się nauczyć. Warto czasami pogadać z tzw. "Żulem" który zaczepia cię na ulicy o 2 zł, a wygląda w miarę normalnie, bo może się to okazać bardzo ciekawa postać.

 

 

 

Tego samego nie mogę powiedzieć o osobach palących marihuanę. Mieszkając w Anglii, miałem kilkukrotny "zaszczyt" mieszkać z dilerami. Pomijając fakt iż dom wtedy wygląda jak jakiś dworzec PKS, gdzie ludzie się przewijają, wchodzą, wychodzą, kłócą się, biją, śpią w wannie lub na korytarzu, itp. Ale w jednym z takich domów, miałem przyjemność poznać dilera o imieniu "Ryszard" :) Ów Rysiu opowiedział mi swoją historię życiową, którą mogę ładnie skrócić.

 

 

 

Otóż, Rysiu w wieku 14-17 lat był typowym JP na 100%, uciekającym przed policją, skejtem, pijącym browar na ławce przed blokiem, taki typowy kozaczek w grupie. Pod koniec szkoły średniej, Rysio skosztował już marihuany i bardzo mu się spodobała. Gdy już zakończył szkołę, gdzie jego matka była nauczycielką j. Polskiego, postanowił wyjechać do Anglii. Tutaj był w raju, codziennie miał co jarać i za co. Z czasem zaczął tym handlować, przy okazji nadal jarając. Gdy go poznałem, był chyba u kresu swojego imperium handlu obnośnego. W kuchni pytał się pięć razy, czy mam pożyczyć 5 funtów. Zapominał o jedzeniu które gotował. Ludzie przychodzili, brali na krechę, ćpali razem z nim, a później spali w wannie lub na podłodze w łazience. Ten człowiek już nie nadawał się do rozmowy, bo zapominał w trakcie o czym rozmawiamy. Jego koledzy nie byli w cale lepsi, jaranie i granie.Faktycznie, dla niego jaranie było super, chodził uśmiechnięty pomimo tego, że był głodny a ostatnie pieniądze zamiast na żarcie to zjarał. Z czasem do Rysia zaczęli przyjeżdżać jego dostawcy, z tego co słyszałem nie były to miłe spotkania i Rysio szybko zmienił tryb życia z dziennego na nocny. A co dalej z nim było, tego nikt nie wie. Z jego przykładu wywnioskowałem tylko tyle, zamiast jarać by zapomnieć o problemach, lepiej wziąć się w garść i coś zrobić. To tylko tymczasowa ucieczka, tak samo jak alkoholik.

 

 

 

Osoba paląca - Lista skutków palenia, jest po prostu tak duża, że lepiej dać odnośnik niż to tutaj wklejać LINK. Osobiście nie pale i nie widzę w tym żadnego sensu.

 

 

 

Osoba pijąca i alkoholik (śliski temat) - "Codzienne picie alkoholu samo przez się nie przesądza, że jest się alkoholikiem. Istnieją ludzie, którzy piją alkohol codziennie, a nie są od niego uzależnieni. Jest jednak niemal pewne, że prędzej czy później zostaną oni alkoholikami, gdyż prawdopodobieństwo uzależnienia się od alkoholu rośnie wraz z ilością wypitego alkoholu. Przy dostarczaniu go organizmowi w większych ilościach codziennie przez kilka miesięcy trzeba chyba cudu, aby uniknąć alkoholizmu. Rodzaj alkoholu nie ma znaczenia ? piwo uzależnia tak samo, jak wino i wódka. Zawiera mniej alkoholu, ale pije się go objętościowo więcej niż wódki, więc wychodzi na to samo. Wielu alkoholików (zwłaszcza kobiet) uzależniło się, pijąc wyłącznie piwo. Chociaż napisałam, że im więcej alkoholu się pije, tym większe prawdopodobieństwo wpadnięcia w alkoholizm, znane są wypadki osób, które uzależniły się od alkoholu dosłownie od wypicia pierwszego kieliszka. I naprawdę nie jest to dowcip. Jak mawia się w środowisku związanym z terapią uzależnień, jedynym pewnym sposobem na uniknięcie alkoholizmu jest niepicie alkoholu (w ogóle)." LINK do całości

 

 

 

 Sam mam tygodnie w których wypije mniej, więcej lub w ogóle. Ale nigdy, nie musiałem iść do sklepu, bo tak mnie ciągnęło. Był nawet okres kiedy ładowałem trzy miesiące, straciłem wtedy wszystko co miałem, ale to tylko przez własną głupotę. Również przez towarzystwo i kolegów którzy okazali się być tylko do picia. Ale ogarnąłem się, po miesiącu napisał august czy zawitam na MH i tak się tu znalazłem :D Żyje sobie spokojnie i mam odhaczoną wielką życiową nauczkę.

 

 

 

Palacze marihuany - Podczas palenia marihuany THC szybko przechodzi z płuc do krwi, co prowadzi do zapoczątkowania niekorzystnych procesów chemicznych w naszych szarych komórkach. THC oddziałuje tylko na te miejsca w mózgu, gdzie znajdują się komórki nerwowe wydzielające dopaminę - neuroprzekaźnik, który odpowiada m.in. za napęd ruchowy i procesy emocjonalne. Największe zagęszczenie tych komórek obserwujemy w części mózgu, która odpowiada za pamięć, myślenie, koncentrację, percepcję czasu i koordynację ruchową. W wyniku działania THC następuje zmiana w aktywności tych komórek, czego skutkami są objawy "haju", czyli:

 

- zniekształcone postrzeganie rzeczywistości

 

- zaburzenie koordynacji ruchowej

 

- zaburzenie logicznego myślenia

 

- problemy z pamięcią

 

Reszta po LINKIEM.

 

 

 

A co dalej :x

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Moim zdaniem powinni zrobić legalizacje do ograniczonej ilości posiadania, kto będzie chciał będzie sobie palił tym samym więzienia nie będą zapełniały się młodymi ludźmi co siedzą za gram trawy sam nie pale ,ale jestem za legalizacją przynajmniej w połowie 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


jedni lubią palić, drudzy pic, a trzeci wola chłopców. Wszystko dla ludzi niech każdy robi co chce byle w zakątku własnego kwadratu. Sam zajaram od czasu do czasu, ale to może z 2 razy w roku. Tak jak ktoś już wyżej napisał coś nielegalne bardziej ciągnie i taka jest prawda :) po 18 alkohol inaczej smakuje.Moj brat kilka lat temu jarał dzień w dzień wyjechał do Holandii i przestał ( mówi ze już go to tak nie kreci ).

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


 

Mnie najbardziej irytuje jak ci co jarają bronią się tekstami i ripostują, odnosząc się do alkoholu i do osób które go spożywają. Jeśli osoba powie, alkohol był XX czasu w życiu człowieka, od najstarszych dziejów.. to taki ćpunek od razu wyjedzie z tekstem "A marihuana była o X czasu dłużej!". Takie głupie prześciganie się, ale gdy takie coś słyszę. To znaczy, że osoba z którą "próbuje" toczyć dyskusję.. jest pusta jak bęben.  Chociaż, nie mogę być też całkiem przeciwny ich twierdzeniu. Ponieważ argument, że alkohol wyniszcza organizm jest prawdziwy, ale tylko po długim i intensywnym spożywaniu.

 

 

 

Nie raz już w życiu spotkałem starszych ludzi, którzy byli uzależnieni od alkoholu i po prostu musieli sobie codziennie dziabnąć kilka piw lub wódki. Ale po dłużej rozmowie.. okazywało się, że byli to profesorowie.. Znajdowały się także, takie osoby które wykładały w szkołach.. Pod ich kątem mogę powiedzieć tylko tyle, że pomimo tego, że doprowadzili się do takiego stanu fizycznego i moralnego. To ich wiedza i mądrość nie zostały zaćmione.. Nadal można z nimi przeprowadzić bardzo ciekawą rozmowę, wiele się nauczyć. Warto czasami pogadać z tzw. "Żulem" który zaczepia cię na ulicy o 2 zł, a wygląda w miarę normalnie, bo może się to okazać bardzo ciekawa postać.

 

 

 

Tego samego nie mogę powiedzieć o osobach palących marihuanę. Mieszkając w Anglii, miałem kilkukrotny "zaszczyt" mieszkać z dilerami. Pomijając fakt iż dom wtedy wygląda jak jakiś dworzec PKS, gdzie ludzie się przewijają, wchodzą, wychodzą, kłócą się, biją, śpią w wannie lub na korytarzu, itp. Ale w jednym z takich domów, miałem przyjemność poznać dilera o imieniu "Ryszard" :) Ów Rysiu opowiedział mi swoją historię życiową, którą mogę ładnie skrócić.

 

 

 

Otóż, Rysiu w wieku 14-17 lat był typowym JP na 100%, uciekającym przed policją, skejtem, pijącym browar na ławce przed blokiem, taki typowy kozaczek w grupie. Pod koniec szkoły średniej, Rysio skosztował już marihuany i bardzo mu się spodobała. Gdy już zakończył szkołę, gdzie jego matka była nauczycielką j. Polskiego, postanowił wyjechać do Anglii. Tutaj był w raju, codziennie miał co jarać i za co. Z czasem zaczął tym handlować, przy okazji nadal jarając. Gdy go poznałem, był chyba u kresu swojego imperium handlu obnośnego. W kuchni pytał się pięć razy, czy mam pożyczyć 5 funtów. Zapominał o jedzeniu które gotował. Ludzie przychodzili, brali na krechę, ćpali razem z nim, a później spali w wannie lub na podłodze w łazience. Ten człowiek już nie nadawał się do rozmowy, bo zapominał w trakcie o czym rozmawiamy. Jego koledzy nie byli w cale lepsi, jaranie i granie.Faktycznie, dla niego jaranie było super, chodził uśmiechnięty pomimo tego, że był głodny a ostatnie pieniądze zamiast na żarcie to zjarał. Z czasem do Rysia zaczęli przyjeżdżać jego dostawcy, z tego co słyszałem nie były to miłe spotkania i Rysio szybko zmienił tryb życia z dziennego na nocny. A co dalej z nim było, tego nikt nie wie. Z jego przykładu wywnioskowałem tylko tyle, zamiast jarać by zapomnieć o problemach, lepiej wziąć się w garść i coś zrobić. To tylko tymczasowa ucieczka, tak samo jak alkoholik.

 

 

 

Osoba paląca - Lista skutków palenia, jest po prostu tak duża, że lepiej dać odnośnik niż to tutaj wklejać LINK. Osobiście nie pale i nie widzę w tym żadnego sensu.

 

 

 

Osoba pijąca i alkoholik (śliski temat) - "Codzienne picie alkoholu samo przez się nie przesądza, że jest się alkoholikiem. Istnieją ludzie, którzy piją alkohol codziennie, a nie są od niego uzależnieni. Jest jednak niemal pewne, że prędzej czy później zostaną oni alkoholikami, gdyż prawdopodobieństwo uzależnienia się od alkoholu rośnie wraz z ilością wypitego alkoholu. Przy dostarczaniu go organizmowi w większych ilościach codziennie przez kilka miesięcy trzeba chyba cudu, aby uniknąć alkoholizmu. Rodzaj alkoholu nie ma znaczenia ? piwo uzależnia tak samo, jak wino i wódka. Zawiera mniej alkoholu, ale pije się go objętościowo więcej niż wódki, więc wychodzi na to samo. Wielu alkoholików (zwłaszcza kobiet) uzależniło się, pijąc wyłącznie piwo. Chociaż napisałam, że im więcej alkoholu się pije, tym większe prawdopodobieństwo wpadnięcia w alkoholizm, znane są wypadki osób, które uzależniły się od alkoholu dosłownie od wypicia pierwszego kieliszka. I naprawdę nie jest to dowcip. Jak mawia się w środowisku związanym z terapią uzależnień, jedynym pewnym sposobem na uniknięcie alkoholizmu jest niepicie alkoholu (w ogóle)." LINK do całości

 

 

 

 Sam mam tygodnie w których wypije mniej, więcej lub w ogóle. Ale nigdy, nie musiałem iść do sklepu, bo tak mnie ciągnęło. Był nawet okres kiedy ładowałem trzy miesiące, straciłem wtedy wszystko co miałem, ale to tylko przez własną głupotę. Również przez towarzystwo i kolegów którzy okazali się być tylko do picia. Ale ogarnąłem się, po miesiącu napisał august czy zawitam na MH i tak się tu znalazłem :D Żyje sobie spokojnie i mam odhaczoną wielką życiową nauczkę.

 

 

 

Palacze marihuany - Podczas palenia marihuany THC szybko przechodzi z płuc do krwi, co prowadzi do zapoczątkowania niekorzystnych procesów chemicznych w naszych szarych komórkach. THC oddziałuje tylko na te miejsca w mózgu, gdzie znajdują się komórki nerwowe wydzielające dopaminę - neuroprzekaźnik, który odpowiada m.in. za napęd ruchowy i procesy emocjonalne. Największe zagęszczenie tych komórek obserwujemy w części mózgu, która odpowiada za pamięć, myślenie, koncentrację, percepcję czasu i koordynację ruchową. W wyniku działania THC następuje zmiana w aktywności tych komórek, czego skutkami są objawy "haju", czyli:

 

- zniekształcone postrzeganie rzeczywistości

 

- zaburzenie koordynacji ruchowej

 

- zaburzenie logicznego myślenia

 

- problemy z pamięcią

 

Reszta po LINKIEM.

 

 

 

A co dalej :x

 

 

 

 

Za długie, nie czytam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Jak dla mnie mogą legalizować, tylko tak jak napisał Strajk, aby były ograniczone ilości. Osobiście nie palę bo mnie to nie kręci, ale mam kumpli ,którzy palą to gdy z nimi rozmawiam jak są na "haju" nie idzie nic ich zrozumieć bo jak to napisał Cthulhu częste powtarzanie się zapominanie, o czym rozmawialiśmy :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Widzisz Danielku..

 

Dopóki ma się jakieś wartości, którymi dążymy w codziennym życiu, nie są groźne Nam wpadanie w skrajne stany uzależnienia. Jednak przez jedno wydarzenie z życia, które zakończyło coś, co było dla Nas tą główną wartością, dla której się "budziliśmy rano" (typu ktoś bliski, praca, etc.) możemy bardzo łatwo popaść w nałóg i bardzo ciężko jest Nam samemu z niego wyjść(nie gadaj, że wyciągnąłem Cię z nałogu xD)

 

 

 

Mnie osobiście nie ciągnie do żadnych używek. Papierosy paliłem 2 razy w życiu i pomimo, że 90% moich znajomych pali, nie mam potrzeby zapalenia z Nimi, by się "wkupić" w ich otoczenie.

 

Alkoholu nie odmawiam, jednak w takim stopniu, że dokładnie pamiętam, kiedy ostatnio miałem "zgona"(a może nie pamiętam xD) i zaraz stukną dwa lata :)

 

Narkotyki - temat rzeka. Kto mniej wie, ten lepiej śpi. Pomimo Naszej względnej anonimowości w internecie, na niektóre tematy trzeba uważać szczególnie będąc w moim położeniu "społecznym"/"aktywności" :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...